Tysiące myśli próbujących znaleźć wyjście, ukojenie w
słowach. Ból rozrywający nie tylko ciało, ale i duszę. Smak słonych łez
cieknących po policzkach i tryumfalny zapach przegranej. To wszystko sprawia, że człowiek upada, bez
możliwości ponownego powstania. A najgorsza w upadku jest świadomość, przez co
się upada. Przez co traci się kontrolę nad swoim własnym życiem. Co nas niszczy
od środka, wyżera pewność siebie. Stoimy rozdarci w pół przed wyborem. I
niezależnie którą ścieżkę wybierzemy, zawsze poniesiemy tego konsekwencję.
Przed takim wyborem stała Lena. Bezbronna, pozostawiona
samej sobie dziewczyna, która nie wiedziała jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji.
Z jednej strony wiedziała, że ciotka może odesłać Kubę do domu dziecka,
przecież nie miała obowiązku go wychowywać, z drugiej zaś liczyła na jej dobroć
i miała nadzieję, że pomoże mu ją ubłagać o drugą szansę. Co jeśli pierwsza
strona wygra? Jeżeli on znowu zniknie z jej życia? Tym razem całkowicie i być
może bezpowrotnie? Wizja życia bez Kuby ją przerażała. Wolała oglądać go z
pustymi dziewczynami, niż nie oglądać go wcale. Słowa więzły jej w gardle.
Poczuła uporczywe szczypanie i usłyszała „Dobry wieczór” wymawiane przez
Krystiana w kierunku cioci Kuby.
- Oddaj mi ten telefon!- krzyknęła przerażona- Słyszysz
oddaj mi go!
Oczy Leny przepełnione były gniewem. Krystian bez chwili
zawahania posłusznie oddał jej słuchawkę, jakby bał się co może mu zrobić, gdy
on nie wykona jej polecenia.
Kilka sekund, by pozbierać rozgrzebane myśli. Kilka uderzeń
serca, by przemyśleć, czy to ma sens. Głęboki wdech...
- Przepraszam, że niepokoimy panią o tak późnej porze. Ale
chodzi o Kubę..- urwała, nie wiedząc jak dokończyć swoją myśl. – Bo widzi pani…
- Tak?- przerwała z niecierpliwiona kobieta- Co się z nim
dzieje?
- Właściwie to jest w dobrym stanie. Nic mu nie jest. Ale..
pomyślałam, czy bym nie mogła zabrać Kubę do siebie. Bo jest późna pora, pani
mieszka dosyć daleko, a moja mama zgodziła się, by Kuba mógł u mnie
przenocować. Zna pani moją mamę, znaczy była u nas pani. Moja mama to Izabela
Lakowska i jest psychologiem dziecięcym.
- Tak,pamiętam. Ale nikt mnie nie uprzedzał o nocowaniu Kuby
w Twoim domu.- powiedziała zdziwiona
- Tak, wiem. Ale oprócz niego będzie jeszcze kilka osób.
Poza tym, to bezsensu by o tej porze Kuba tłukł się tramwajami do domu. To
chyba jest bardziej niebezpieczne niż nocowanie u mnie, nie sądzi pani?- Lena
powiedziała to tak naturalnie, dziwiąc się samej sobie, jak potrafi opanować
rozedrgane ciało
- No może.. masz rację. Przyjadę jutro po niego o 10.
Powiedz mu, że mamy pewną umowę między sobą i żeby jej nie zerwał, bo wyciągnę
z tego konsekwencję.
- Ah, dobrze, przekażę. Dobranoc- Lena pospiesznie odłożyła
słuchawkę, jakby bała się, że kobieta może zmienić zdanie.
- Ostatni raz kłamię żeby ratować twój pierdolony tyłek.-
syknęła przez zęby w stronę Kuby
- Nikt ci nie kazał, królewno.- chłopak posłał jej ironiczny
uśmiech, ale zaraz po tym zakręciło mu się w głowie i z powrotem rozłożył się
na ziemi.
- Myślałam, że niżej już upaść nie możesz. Kolejny raz
pomyliłam się co do ciebie.
Lena odwróciła się. Nie chciała patrzeć na człowieka który
świadomie rujnuje sobie życie. Przy tym także rujnując życie jej. Podeszła do
Krystiana i poprosiła, żeby jego starszy brat mógł odwieźć ich do domu. Do jej
domu. W duchu Lena modliła się tylko o to, żeby jej mama nie zmieniła planów i
tak jak wcześniej mówiła- spędziła tę noc u babci. Chociaż babcia miała trudny
charakter i zazwyczaj po kłótni jej mama wracała w środku nocy wściekła na swą
matkę, to tym razem mogło być inaczej. Musiało być inaczej. Bo jeżeli wszystko
nie pójdzie zgodnie z planem to nie tylko Kuba będzie miał kłopoty. Po
kilkunastominutowym przekonywaniu Rafała- brata Krystiana w końcu we trójkę
siedzieli w samochodzie. Lena z Rafałem z przodu, a Kuba rozłożony był na
tylnich siedzeniach.
- Robię to tylko dlatego, że polubiłem tego gówniarza.-
powiedział Rafał, gdy pomagał zaprowadzić Kubę na górę do pokoju Leny.
- Robimy to z tych samych powodów.- dodała dziewczyna
wskazując chłopakowi, gdzie ma go położyć.- Jakoś ci się odwdzięczy, jak
dojdzie do siebie.
- To nie pierwszy raz, gdy widzę go w takim stanie. To już
przestała być zwykła zabawa, on się za bardzo wkręca.
- Zauważyłam. Szkoda tylko, że on mnie nie słucha.- Lena
nagle posmutniała, bo uświadomiła sobie, że jak on ma jej posłuchać skoro ona
nie chcę z nim rozmawiać?
- Ja będę się zmywał, zaprowadź go do łazienki, chyba, że odpowiada ci widok zarzyganego pokoju.- chłopak uśmiechnął się i dziewczyna słyszała po chwili już
tylko stukot butów o schody.
- Dzięki za tak cenną radę.- wysyczała sama do siebie
Skierowała swój wzrok na Kubę. Spał. Wyglądał na tak
bezbronnego, tak zagubionego człowieka, że Lena naprawdę nie wiedziała, jak w
tak łagodnym wyrazie twarzy odnajduje przepełnionego gniewem i bólem chłopaka.
- Cholera jasna. Przecież on jest cały zalany piwem. Jego
ciotka to wyczuje, wychodzi na to, że będę zmuszona ciebie rozebrać. –
powiedziała podchodząc do chłopaka z delikatnym uśmiechem
Ostrożnie zdjęła mu koszulę i spodnie, które potem
natychmiast zaniosła do łazienki i włożyła do pralki. Wróciła do Kuby, cały
czas myśląc, co w nim takiego jest, że mimo tego jak bardzo ją zranił, coś przyciąga ją do niego. Chłopak uśmiechnął się przez sen, a Lenę przeszedł
dreszcz. To nie był już tylko kolega. Nie traci się głowy dla kolegów. Nie
martwi się o nich, tak intensywnie jak Lena robi to w stosunku do Kuby. To już
dawno wyszło spoza relacji koleżeńskich. Tylko Lena nie potrafiła przyznać się
przed samą sobą co do niego czuje. Bała się. Strach był silniejszy od niej.
Paraliżował ją wewnętrznie, nie dając pola do manewru. Uniosła kąciki ust ku
górze i wyszeptała tylko „Ślij dobrze”. Zeszła na dół. Zegar wskazywał wpół do
czwartej. Mama miała wrócić około 12, o ile wcześniej nie pokłóci się z babcią,
a ciotka Kuby miała być o 10. Chociaż Lena nie była nigdy dobra z matematyki,
szybko obliczyła, że może się zdrzemnąć tak na 4 godzinki. Poszła do salonu i
usiadła na kanapie. Nie poczuła nawet kiedy delikatny sen otulił jej ciało…
Po każdej ostrej imprezie przychodzi ciężki poranek. W drugą
stronę nie smakuje już tak dobrze. Kuba klęczał na ziemi w łazience,
przewieszony przez wannę, bo tylko tutaj zdążył się doczołgać. Gdy już jego
żołądek dał mu spokój, powolnym ruchem wstał i umył twarz oraz ręce. Dopiero
teraz dostrzegł, że nie jest w swojej łazience. Co gorsze… jest prawie nagi w nie swojej łazience. Jednak
poznawał to miejsce. Zimne krople spływające po jego twarzy nie pomagały na
przebudzenie. Z dołu dobiegały dźwięki krzątającej się osoby po kuchni.
Rozejrzał się dookoła. Nigdzie nie było jego ubrań. Na wieszaku przy umywalce
wisiał jedynie czarny szlafrok w czerwone serduszka. „Skoro nie mam innego
wyjścia” pomyślał i nałożył na siebie cieplutki ratunek. Zszedł na dół. Gdy
Lena go ujrzała wybuchła śmiechem.
- No cóż, wyglądasz lepiej niż ja.- ledwo wydusiła z siebie
te słowa- A, i nie mam najmniejszego zamiaru po tobie sprzątać.-dodała
- Czemu.. co.. znaczy.. co ja tutaj robię?- zapytał chłopak
- Czekasz na śniadanie. Siadaj, zrobiłam naleśniki z
nutellą. Musisz uwielbiać.- powiedziała z ironicznym uśmiechem
- Uwielbiam. I rzeczywiście do twarzy mi w tym szlafroczku,
ale pozwól, że zapytam, gdzie są moje ubrania i czemu nie ma ich na mnie?-
zapytał i sam zaczął się śmiać z tego, co pomyślał, że mogło się stać
- Chciałbyś, żeby było tak jak myślisz.- domyśliła się Lena-
Śmierdziało od ciebie, a o 10 będzie tu twoja ciotka. Nie chciałam, żebyś miał
kłopoty po raz kolejny. Poza tym nie wiem po co ci ten szlafrok, przecież nie
masz się czego wstydzić sama ciebie rozbierałam, by uprać twoje ubrania.
- Widzę, że masz wprawę.- dodał chłopak i spuścił wzrok
- Jeżeli miało mnie to urazić, to nie wyszło. Jesteś
pierwszy.- powiedziała i uśmiechnęła się do niego
- Dlaczego mi pomagasz?- zapytał i posmutniał, bo wiedział,
że odpowiedź może go nie zadowolić
- Bo… bo może chciałabym żebyś był też ostatnim?
Potrzebujesz światła tylko wtedy, kiedy robi się ciemno,
Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, kiedy zaczyna padać śnieg,
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwalasz jej odejść,
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia Cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem,
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść...
jakieś pytania? możecie tutaj -> KLIKNIJ (ASK)