czwartek, 1 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 22

Tysiące myśli próbujących znaleźć wyjście, ukojenie w słowach. Ból rozrywający nie tylko ciało, ale i duszę. Smak słonych łez cieknących po policzkach i tryumfalny zapach przegranej.  To wszystko sprawia, że człowiek upada, bez możliwości ponownego powstania. A najgorsza w upadku jest świadomość, przez co się upada. Przez co traci się kontrolę nad swoim własnym życiem. Co nas niszczy od środka, wyżera pewność siebie. Stoimy rozdarci w pół przed wyborem. I niezależnie którą ścieżkę wybierzemy, zawsze poniesiemy tego konsekwencję.

Przed takim wyborem stała Lena. Bezbronna, pozostawiona samej sobie dziewczyna, która nie wiedziała jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Z jednej strony wiedziała, że ciotka może odesłać Kubę do domu dziecka, przecież nie miała obowiązku go wychowywać, z drugiej zaś liczyła na jej dobroć i miała nadzieję, że pomoże mu ją ubłagać o drugą szansę. Co jeśli pierwsza strona wygra? Jeżeli on znowu zniknie z jej życia? Tym razem całkowicie i być może bezpowrotnie? Wizja życia bez Kuby ją przerażała. Wolała oglądać go z pustymi dziewczynami, niż nie oglądać go wcale. Słowa więzły jej w gardle. Poczuła uporczywe szczypanie i usłyszała „Dobry wieczór” wymawiane przez Krystiana w kierunku cioci Kuby.
- Oddaj mi ten telefon!- krzyknęła przerażona- Słyszysz oddaj mi go!
Oczy Leny przepełnione były gniewem. Krystian bez chwili zawahania posłusznie oddał jej słuchawkę, jakby bał się co może mu zrobić, gdy on nie wykona jej polecenia.
Kilka sekund, by pozbierać rozgrzebane myśli. Kilka uderzeń serca, by przemyśleć, czy to ma sens. Głęboki wdech...
- Przepraszam, że niepokoimy panią o tak późnej porze. Ale chodzi o Kubę..- urwała, nie wiedząc jak dokończyć  swoją myśl. – Bo widzi pani…
- Tak?- przerwała z niecierpliwiona kobieta- Co się z nim dzieje?
- Właściwie to jest w dobrym stanie. Nic mu nie jest. Ale.. pomyślałam, czy bym nie mogła zabrać Kubę do siebie. Bo jest późna pora, pani mieszka dosyć daleko, a moja mama zgodziła się, by Kuba mógł u mnie przenocować. Zna pani moją mamę, znaczy była u nas pani. Moja mama to Izabela Lakowska i jest psychologiem dziecięcym.
- Tak,pamiętam. Ale nikt mnie nie uprzedzał o nocowaniu Kuby w Twoim domu.- powiedziała zdziwiona
- Tak, wiem. Ale oprócz niego będzie jeszcze kilka osób. Poza tym, to bezsensu by o tej porze Kuba tłukł się tramwajami do domu. To chyba jest bardziej niebezpieczne niż nocowanie u mnie, nie sądzi pani?- Lena powiedziała to tak naturalnie, dziwiąc się samej sobie, jak potrafi opanować rozedrgane ciało
- No może.. masz rację. Przyjadę jutro po niego o 10. Powiedz mu, że mamy pewną umowę między sobą i żeby jej nie zerwał, bo wyciągnę z tego konsekwencję.
- Ah, dobrze, przekażę. Dobranoc- Lena pospiesznie odłożyła słuchawkę, jakby bała się, że kobieta może zmienić zdanie.
- Ostatni raz kłamię żeby ratować twój pierdolony tyłek.- syknęła przez zęby w stronę Kuby
- Nikt ci nie kazał, królewno.- chłopak posłał jej ironiczny uśmiech, ale zaraz po tym zakręciło mu się w głowie i z powrotem rozłożył się na ziemi.
- Myślałam, że niżej już upaść nie możesz. Kolejny raz pomyliłam się co do ciebie.
Lena odwróciła się. Nie chciała patrzeć na człowieka który świadomie rujnuje sobie życie. Przy tym także rujnując życie jej. Podeszła do Krystiana i poprosiła, żeby jego starszy brat mógł odwieźć ich do domu. Do jej domu. W duchu Lena modliła się tylko o to, żeby jej mama nie zmieniła planów i tak jak wcześniej mówiła- spędziła tę noc u babci. Chociaż babcia miała trudny charakter i zazwyczaj po kłótni jej mama wracała w środku nocy wściekła na swą matkę, to tym razem mogło być inaczej. Musiało być inaczej. Bo jeżeli wszystko nie pójdzie zgodnie z planem to nie tylko Kuba będzie miał kłopoty. Po kilkunastominutowym przekonywaniu Rafała- brata Krystiana w końcu we trójkę siedzieli w samochodzie. Lena z Rafałem z przodu, a Kuba rozłożony był na tylnich siedzeniach.
- Robię to tylko dlatego, że polubiłem tego gówniarza.- powiedział Rafał, gdy pomagał zaprowadzić Kubę na górę do pokoju Leny.
- Robimy to z tych samych powodów.- dodała dziewczyna wskazując chłopakowi, gdzie ma go położyć.- Jakoś ci się odwdzięczy, jak dojdzie do siebie.
- To nie pierwszy raz, gdy widzę go w takim stanie. To już przestała być zwykła zabawa, on się za bardzo wkręca.
- Zauważyłam. Szkoda tylko, że on mnie nie słucha.- Lena nagle posmutniała, bo uświadomiła sobie, że jak on ma jej posłuchać skoro ona nie chcę z nim rozmawiać?
- Ja będę się zmywał, zaprowadź go do łazienki, chyba, że odpowiada ci widok zarzyganego pokoju.- chłopak uśmiechnął się i dziewczyna słyszała po chwili już tylko stukot butów o schody.
- Dzięki za tak cenną radę.- wysyczała sama do siebie
Skierowała swój wzrok na Kubę. Spał. Wyglądał na tak bezbronnego, tak zagubionego człowieka, że Lena naprawdę nie wiedziała, jak w tak łagodnym wyrazie twarzy odnajduje przepełnionego gniewem i bólem chłopaka.
- Cholera jasna. Przecież on jest cały zalany piwem. Jego ciotka to wyczuje, wychodzi na to, że będę zmuszona ciebie rozebrać. – powiedziała podchodząc do chłopaka z delikatnym uśmiechem
Ostrożnie zdjęła mu koszulę i spodnie, które potem natychmiast zaniosła do łazienki i włożyła do pralki. Wróciła do Kuby, cały czas myśląc, co w nim takiego jest, że mimo tego jak bardzo ją zranił, coś przyciąga ją do niego. Chłopak uśmiechnął się przez sen, a Lenę przeszedł dreszcz. To nie był już tylko kolega. Nie traci się głowy dla kolegów. Nie martwi się o nich, tak intensywnie jak Lena robi to w stosunku do Kuby. To już dawno wyszło spoza relacji koleżeńskich. Tylko Lena nie potrafiła przyznać się przed samą sobą co do niego czuje. Bała się. Strach był silniejszy od niej. Paraliżował ją wewnętrznie, nie dając pola do manewru. Uniosła kąciki ust ku górze i wyszeptała tylko „Ślij dobrze”. Zeszła na dół. Zegar wskazywał wpół do czwartej. Mama miała wrócić około 12, o ile wcześniej nie pokłóci się z babcią, a ciotka Kuby miała być o 10. Chociaż Lena nie była nigdy dobra z matematyki, szybko obliczyła, że może się zdrzemnąć tak na 4 godzinki. Poszła do salonu i usiadła na kanapie. Nie poczuła nawet kiedy delikatny sen otulił jej ciało…


Po każdej ostrej imprezie przychodzi ciężki poranek. W drugą stronę nie smakuje już tak dobrze. Kuba klęczał na ziemi w łazience, przewieszony przez wannę, bo tylko tutaj zdążył się doczołgać. Gdy już jego żołądek dał mu spokój, powolnym ruchem wstał i umył twarz oraz ręce. Dopiero teraz dostrzegł, że nie jest w swojej łazience. Co gorsze…  jest prawie nagi w nie swojej łazience. Jednak poznawał to miejsce. Zimne krople spływające po jego twarzy nie pomagały na przebudzenie. Z dołu dobiegały dźwięki krzątającej się osoby po kuchni. Rozejrzał się dookoła. Nigdzie nie było jego ubrań. Na wieszaku przy umywalce wisiał jedynie czarny szlafrok w czerwone serduszka. „Skoro nie mam innego wyjścia” pomyślał i nałożył na siebie cieplutki ratunek. Zszedł na dół. Gdy Lena go ujrzała wybuchła śmiechem.
- No cóż, wyglądasz lepiej niż ja.- ledwo wydusiła z siebie te słowa- A, i nie mam najmniejszego zamiaru po tobie sprzątać.-dodała
- Czemu.. co.. znaczy.. co ja tutaj robię?- zapytał chłopak
- Czekasz na śniadanie. Siadaj, zrobiłam naleśniki z nutellą. Musisz uwielbiać.- powiedziała z ironicznym uśmiechem
- Uwielbiam. I rzeczywiście do twarzy mi w tym szlafroczku, ale pozwól, że zapytam, gdzie są moje ubrania i czemu nie ma ich na mnie?- zapytał i sam zaczął się śmiać z tego, co pomyślał, że mogło się stać
- Chciałbyś, żeby było tak jak myślisz.- domyśliła się Lena- Śmierdziało od ciebie, a o 10 będzie tu twoja ciotka. Nie chciałam, żebyś miał kłopoty po raz kolejny. Poza tym nie wiem po co ci ten szlafrok, przecież nie masz się czego wstydzić sama ciebie rozbierałam, by uprać twoje ubrania.
- Widzę, że masz wprawę.- dodał chłopak i spuścił wzrok
- Jeżeli miało mnie to urazić, to nie wyszło. Jesteś pierwszy.- powiedziała i uśmiechnęła się do niego
- Dlaczego mi pomagasz?- zapytał i posmutniał, bo wiedział, że odpowiedź może go nie zadowolić

- Bo… bo może chciałabym żebyś był też ostatnim?




Potrzebujesz światła tylko wtedy, kiedy robi się ciemno,

Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, kiedy zaczyna padać śnieg,
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwalasz jej odejść,
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy ogarnia Cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, kiedy tęsknisz za domem,
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść...


DZIĘKUJĘ Wam za komentarze, każde słowo motywuje mnie coraz bardziej. Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale wpadłam w wakacyjny wir. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jeszcze raz dziękuję, tak z całego serduszka <3
jakieś pytania? możecie tutaj -> KLIKNIJ (ASK)