niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 23

Co takiego jest w nas, że boimy się własnych uczuć? Ukrywamy je przed światem w najciemniejszych zakamarkach naszego serca, a przecież to one stanowią o naszej prawdziwości. Wstydzimy się pokazać, że coś czujemy, że nie jesteśmy tylko dobrze skonstruowanymi maszynami.
Nic nie jest w stanie przebić się przez ciemności naszego serca, dopóki to my sami, nie wpuścimy tam promyka nadziei, który da naszym uczuciom wolność. Po każdej burzy musi kiedyś wyjść słońce. Tak samo po każdym nawet najboleśniejszym upadku trzeba wstać i pokazać, że upadek na dno sprawił, że odbijemy się wyżej niż Ci wszyscy, którzy go nie dotknęli.
Jest ciężko. Codziennie walczyć z samym sobą, udowadniać tej postaci w lustrze, że można. Ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, z drugiej zaś strony, czy gdybyśmy dostawali tylko to czego chcemy, znalibyśmy wartość szczęścia?

Zdezorientowana mina Kuby wyrażała skrajne emocje. Jego rozszerzone ze zdziwienia oczy przypominały okrągłe monety, a na ustach tańczył delikatny uśmieszek. 
- Przepraszam. Nie tak to miało zabrzmieć. -odezwała się Lena
- A szkoda. -usłyszała w odpowiedzi, chociaż dokładnie wiedziała, że powiedziała to, co chciała powiedzieć
- Zjedzmy może.- szybka zmiana tematu, by ukryć zmieszanie, była na marne
- Lena.. porozmawiaj ze mną. Może nie znam się na kobietach, ale widzę, że nie jestem Ci tak do końca obojętny jak o tym zapewniasz.
- Nie ma o czym gadać. To się nie uda, rozumiesz? 
- Co się nie uda?- zapytał
- To wszystko. Ja, ty nigdy nie zgramy się w całość, zawsze będziemy się mijać, już to robimy
- Bo nie dajesz nam szansy. Nie chcesz uwierzyć w nas. We mnie.
- Kuba...
- Nie Lena. Mam dość udawania, że nic do Ciebie nie czuję, mam dość ukrywania przed światem, że jesteś najważniejszą dla mnie osobą, masz rację jestem nikim, tchórzem i śmieciem, ale nawet taki śmieć jak ja ma uczucia rozumiesz?- twarz chłopaka pobladła, radosna mina ustąpiła posępnemu spojrzeniu, a iskierki w źrenicach oddały swe miejsce małym kropelkom, które rosły w siłę i czekały na moment, aż będą mogły spłynąć po bladych policzkach.
- Nie mów tak. Nie mów tak, słyszysz? Nawet nie wiesz jak mnie to boli.
- Prawda? Zawsze byłem dla Ciebie nikim, pocieszeniem, chwilowym zapomnieniem. Kiedy nie miałaś żadnego oparcia to byłem idealnym towarzyszem. Ale kiedy już się otrząsnęłaś po tamtym frajerze to mogę pójść w zapomnienie? No tak, co taki chłopak jak ja może od Ciebie oczekiwać. Za wysokie progi chyba sobie wybrałem.
Lena nie wytrzymała. Zaciśniętymi pięściami próbowała uderzać chłopaka w jego klatkę piersiową. Czuła jak wszystko to, co tak skrupulatnie ukrywała wypływa wraz ze słonymi kroplami. Nie da się ukryć uczuć. Bo ile czasu można ukrywać siebie w sobie? 
- Nienawidzę Cię, nienawidzę. A jeszcze bardziej nienawidzę siebie za to, że moja nienawiść ma się nijak w porównaniu z tym uczuciem, które do Ciebie czuje.

Kuba zatrzymał rozedrgane nadgarstki. Na każdym z nich złożył delikatny pocałunek. Bezsilne ciało dziewczyny przysunął do siebie. Nie broniła się. Powodem wcale nie było to, że nie ma sily. Czekała na to. Tak bardzo długo czekała, aby uczucie bezpieczeństwa do niej powróciło. Gdyby istniał limit cierpienia, to właśnie w tym momencie byłaby jego granica. 
- Nie pozwolę Ciebie skrzywdzić. Już nigdy. Nikomu.- wyszeptał jej do ucha
Mimo tego, że słowa te były ledwo słyszalne, to Lena doskonale wiedziała, że są szczere. Mówił do niej szeptem, a szeptem się nie kłamie. Objął jej kruche ciało, tak delikatnie jakby było z najkruchszej porcelany. 
- Tylko ty możesz mnie skrzywdzić.- odpowiedziała Lena
- Także możesz być spokojna, zrobię wszystko, abyś czuła się bezpieczna. Obiecuję Ci, dla Ciebie, nauczę się kochać.

W życiu niewiele rzeczy jest pewne. Właściwie, tylko dwa fakty: to, że żyjemy i to, że kiedyś nastąpi tego życia kres. Co się z nami stanie? To już zależy od wiary czy własnych poglądów. Śmierć jednak w żadnym stopniu nie zależy od nas. 
Tylko to, że żyjemy jest wartością zależną. To my możemy zadecydować jak i z kim chcemy żyć.
Mimo ogromnej zachłanności człowieka, chęci posiadania wszystkiego co jest możliwe do zdobycia, w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy prości i bezbronni. Pragniemy tylko jednego: miłości. Bowiem w niej mieście się wszystko. Zrozumienie, akceptacja, bliskość, czułość... Każdy z nas się czegoś boi, przeżył coś, co go diametralnie zmieniło. Jednak to wszystko, co się działo doprowadziło do tego, kim teraz jesteśmy. Czy było warto? To pytanie ma wiele odpowiedzi. Jednak wszystko możemy zmienić. Właśnie tutaj, właśnie teraz. Dokładnie w tym momencie jest teraźniejszość. Za sekundę nastąpi przyszłość i tylko od nas zależy, jaka ona będzie...


I tak właśnie, w pocie czoła powstał kolejny (mam nadzieję, nie ostatni) rozdział. Długo to trwało- wiem. Za tak wydłużony czas oczekiwanie bardzo przepraszam. Ale nie jestem w stanie pogodzić mojego życia z pisaniem bloga. Jednak nie zapomniałam, wciąż się staram :) Dziękuję wszystkim, ale przede wszystkim Janinie, bo to jest chyba jedna z moich najwierniejszych fanek (tak między innymi dla Ciebie ogarnęłam się i jest ten rozdział) mam nadzieję, że do szybkiego "przeczytania"! trzymajcie się ciepło robaczki <3

Za każdy komentarz serdecznie dziękuję, nawet nie wiecie ile dajecie mi tymi słowami radości! :*