Nadeszła upragniona wiosna. Lena liczyła,
że wraz ze zmianą pory roku, zmiany pojawią się również w jej życiu. Z jednej
strony bała się utracić to co zna, z drugiej zaś znajome przestało jej wystarczać.
Pierwszy dzień wiosny Lena uczciła ze swoją przyjaciółką Kingą chodząc po
sklepach. Pieniądze szczęścia nie dają, lecz zakupy już tak. Kolejne dni,
również poświęcała swojej przyjaciółce, gdyż czuła, że przez ostatnie
wydarzenia, które miały miejsce w jej życiu oddalała się od Kingi. Znały się od
dziecka i Lena nie wyobrażała sobie bez niej życia. Kochała ją całym sercem.
Lenę dziwiła tylko cisza ze strony
Kuby. Nie odzywał się od niej od momentu wspólnie spędzonego wieczoru. Ale
przecież to był bardzo mile spędzony wieczór. Nic się podczas niego nie
wydarzyło. Nic, co mogłoby spowodować spięcie między nimi. A jednak trwała
nieprzerwana cisza. Chłopak nie odbierał telefonu, nie oddzwaniał i nie
odpisywał na sms’y. W szkole nie odpowiadał na zaczepki, czasem ledwo wybąkał „cześć”
w stronę Leny. Dziewczyna widziała go
wśród nowych koleżanek. Znienawidzonych koleżanek. Typowe dziewczyny
absorbujące resztę drogimi ciuchami i nieskazitelnym makijażem. Denerwował Lenę
fakt, iż brak mózgu próbują zasłonić tonami pudru. Bezskutecznie. Pomyślała, że
już nie chce mieć z nią kontaktu, że ma nowe przyjaciółki.
- Zapomniałeś o mnie?- powiedziała
Lena w stronę Kuby, gdy ten mijał ją w szatni.
- Nie dajesz o sobie zapomnieć.-
burknął chłopak nie spoglądając dziewczynie w twarz.
- Ah tak, przecież Twoje nowe
koleżaneczki całkowicie odpowiadają twoim wymaganiom. No cóż, nie sądziłam, że
są aż tak ubogie.- szyderczo rzuciła Lena
- Nie znasz ich.- odpowiedział
- Fakt, nie zadaję się z tego
przekroju ludźmi. Ale myślałam, że znam ciebie…- dokończyła urwanym głosem
- Pozory mylą. –dodał i odwrócił
się na pięcie, chcąc ruszyć w innym kierunku
Lena jednak była szybsza i chwyciła
go za ramię.
-Poczekaj. Nie dam ci spokoju
dopóki mi nie wytłumaczysz o co ci tak naprawdę chodzi. Słyszysz?
- Dzisiaj po szkole w parku o 17. –
powiedział i ruszył przed siebie nie czekając na odpowiedź.
Zszokowana Lena powędrowała w stronę
swojej klasy. Do końca lekcji myślała, co mogło urazić Kubę, co sprawiło, że
jego zachowanie zmieniło się o 180 stopni w ciągu kilku dni. Gdy wracała do
domu zaczął padać deszcz. Pierwszy wiosenny deszcz. Bała się czy Kuba przyjdzie
na umówione spotkanie, jednak próby dodzwonienia się do niego były
bezskuteczne. Postanowiła więc pójść, mimo nasilającego się deszczu. Zjadła, ubrała
się cieplej, wzięła ze sobą parasol i wyszła z domu o godzinie 16:50, by zdążyć
punktualnie na czas. Była w parku równo o 17, jednak poszukiwania Kuby spełzły
na niczym. Usiadła na ławce i drżącymi z zimna dłońmi wyjęła telefon z kieszeni.
Na wyświetlaczu pojawiło się imię „Kuba”.
- Zabiję go, jeżeli odwołał
spotkanie.- pomyślała i nacisnęła przycisk ‘odblokuj’
„Już idę. Czekaj na mnie.”
- O proszę, na królewicza trzeba
czekać.- powiedziała sama do siebie
Po 5 minutach w oddali pojawiła się
postać Kuby.
- Cześć- powiedział, gdy był na
tyle blisko, by Lena go usłyszała
- Siema.- odpowiedziała i wskazała
ruchem ręki, by usiadł obok niej
- To w jakim celu jest to spotkanie?-
zapytał Kuba
- Żartujesz sobie? Jeszcze się
pytasz w jakim celu? Nie odzywasz się, nie dajesz jakichkolwiek oznak życia.
Udajesz, że mnie nie znasz, wożąc się po szkole z jakimiś typiarami. Co się z
tobą dzieje?- wypowiedziała na jednym tchu dziewczyna, dopiero po chwili
orientując się, że wszyscy co przechodzili musieli to słyszeć
- Nic. Zupełnie nic.- dodał
- Aha, czyli to jest twoja
odpowiedź? Nie masz nawet odwagi spojrzeć mi w twarz.- powiedziała wściekła i
wstała próbując odejść
- Stój.- słowa Kuby brzmiały jak
oschłe polecenie
- Nie będziesz mi rozkazywał.-
dodała ruszając przed siebie
- Proszę, zostań…- ton głosu
chłopaka złagodniał, stał się proszący, więc Lena zatrzymała się i odwróciła w
jego stronę
- Powiesz mi o co chodzi?- zapytała
- Nie rozumiesz? Jesteś taka głupia
czy tylko udajesz?- tym razem to chłopak podniósł głos
- Słucham? Może masz mnie zamiar
obrażać, ale ja nie mam zamiaru tego słuchać.
- Jestem ci potrzebny tylko w
chwilach, kiedy cierpisz. Dzwonisz tylko wtedy, gdy potrzebujesz pocieszenia.
Gdy masz problem, pojawiam się ja. Gdy problem znika, masz mnie w dupie. Nie
mam zamiaru być na każde twoje zawołanie, skinienie palca. To nie jest tak, że
ty robisz „pstryk” a ja niczym kundel z wywieszonym językiem biegnę do ciebie.-
wykrzyczał, pierwszy raz spoglądając w jej oczy
- Myślałam, że jesteśmy
przyjaciółmi.- wyszeptała
- Ty mnie traktowałaś jako
przyjaciela. Nic więcej, tylko przyjaciel. A ja? Nigdy nie zgadzałem się na
układ kolega-koleżanka. Rozumiesz? Przestało mi to wystarczać. Robiłem
wszystko, byś popatrzyła na mnie jak na chłopaka. Twojego chłopaka.
- Ale.. ale..- głos Leny odmawiał
jej posłuszeństwa.
- Ale co? Dawałaś mi nadzieję odkąd
ten twój Pawełek ciebie olał. Ale przecież takie jak ty uwielbiają bawić się
takimi jak ja. Prosty chłopak, bez rodziców, łatwowierny. Idealna partia na
pocieszyciela, a jak się skończyły problemy to mogę spadać co nie?- silne
uderzenie w twarz przerwało monolog wypadających z jego ust słów. Oprócz kropli
deszczu poczuł na swoim policzku dłoń Leny.
- Nigdy nie chciałam się tobą
zabawić.- dodała
- A jednak.- powiedział chłopak
dotykając twarzy
- Masz racje, leć do tych
dziewczyn. One dadzą ci na pewno więcej ciepła i zrozumienia. Nie potrzebuję
ciebie słyszysz? Nie potrzebuję! – wykrzyczała mu w twarz, chociaż po chwili
żałowała wypowiedzianych słów
Chłopak spojrzał na nią, a w jego
źrenicach dało się zobaczyć tańczące krople łez. Zacisnął pięści, zmrużył oczy
tym samym odwracając się na pięcie. Ruszył, a Lena zbyt sparaliżowana całą
sytuacją nie było w stanie go zatrzymać. Ręce nie dały rady chwycić jego ramion,
a głos był zbyt cichy, by mógł go usłyszeć. Tylko myśli krzyczały głośno. Potok
myśli niczym rwąca rzeka przepływał przez głowę Leny. Nie chciała żeby
wypadające z jej ust słowa zraniły chłopaka. To było nieprawdą. Potrzebowała
go. Potrzebowała, bo tylko on i Kinga byli w stanie ją zrozumieć. Poczuła tą
samą bezsilność, którą czuła, gdy traciła Pawła. Ten sam ból rozrywający pierś
i te samo bolesne tętnienie skroni. Wyżerające łzy spływały po policzkach
sprawiając nieprzerwany ból. Minęło 10 minut zanim zdołała ruszyć w kierunku
swego domu. Silne grzmoty i przerażające błyskawice idealnie opisywały stan
emocjonalny Leny. Toczyły walkę, tak jak ona toczyła wojnę myśli, czy zadzwonić
i przeprosić, czy pozostawić sytuację taką, jaką jest. Nie była w stanie
niczego zmienić. Straciła kolejną ważną osobę w jej życiu. Czuła, że powoli
traci siebie…