niedziela, 23 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 19

Nadeszła upragniona wiosna. Lena liczyła, że wraz ze zmianą pory roku, zmiany pojawią się również w jej życiu. Z jednej strony bała się utracić to co zna, z drugiej zaś znajome przestało jej wystarczać. Pierwszy dzień wiosny Lena uczciła ze swoją przyjaciółką Kingą chodząc po sklepach. Pieniądze szczęścia nie dają, lecz zakupy już tak. Kolejne dni, również poświęcała swojej przyjaciółce, gdyż czuła, że przez ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w jej życiu oddalała się od Kingi. Znały się od dziecka i Lena nie wyobrażała sobie bez niej życia. Kochała ją całym sercem.
Lenę dziwiła tylko cisza ze strony Kuby. Nie odzywał się od niej od momentu wspólnie spędzonego wieczoru. Ale przecież to był bardzo mile spędzony wieczór. Nic się podczas niego nie wydarzyło. Nic, co mogłoby spowodować spięcie między nimi. A jednak trwała nieprzerwana cisza. Chłopak nie odbierał telefonu, nie oddzwaniał i nie odpisywał na sms’y. W szkole nie odpowiadał na zaczepki, czasem ledwo wybąkał „cześć” w stronę Leny.  Dziewczyna widziała go wśród nowych koleżanek. Znienawidzonych koleżanek. Typowe dziewczyny absorbujące resztę drogimi ciuchami i nieskazitelnym makijażem. Denerwował Lenę fakt, iż brak mózgu próbują zasłonić tonami pudru. Bezskutecznie. Pomyślała, że już nie chce mieć z nią kontaktu, że ma nowe przyjaciółki.
- Zapomniałeś o mnie?- powiedziała Lena w stronę Kuby, gdy ten mijał ją w szatni.
- Nie dajesz o sobie zapomnieć.- burknął chłopak nie spoglądając dziewczynie w twarz.
- Ah tak, przecież Twoje nowe koleżaneczki całkowicie odpowiadają twoim wymaganiom. No cóż, nie sądziłam, że są aż tak ubogie.- szyderczo rzuciła Lena
- Nie znasz ich.- odpowiedział
- Fakt, nie zadaję się z tego przekroju ludźmi. Ale myślałam, że znam ciebie…- dokończyła urwanym głosem
- Pozory mylą. –dodał i odwrócił się na pięcie, chcąc ruszyć w innym kierunku
Lena jednak była szybsza i chwyciła go za ramię.
-Poczekaj. Nie dam ci spokoju dopóki mi nie wytłumaczysz o co ci tak naprawdę chodzi. Słyszysz?
- Dzisiaj po szkole w parku o 17. – powiedział i ruszył przed siebie nie czekając na odpowiedź.
Zszokowana Lena powędrowała w stronę swojej klasy. Do końca lekcji myślała, co mogło urazić Kubę, co sprawiło, że jego zachowanie zmieniło się o 180 stopni w ciągu kilku dni. Gdy wracała do domu zaczął padać deszcz. Pierwszy wiosenny deszcz. Bała się czy Kuba przyjdzie na umówione spotkanie, jednak próby dodzwonienia się do niego były bezskuteczne. Postanowiła więc pójść, mimo nasilającego się deszczu. Zjadła, ubrała się cieplej, wzięła ze sobą parasol i wyszła z domu o godzinie 16:50, by zdążyć punktualnie na czas. Była w parku równo o 17, jednak poszukiwania Kuby spełzły na niczym. Usiadła na ławce i drżącymi z zimna dłońmi wyjęła telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się imię „Kuba”.
- Zabiję go, jeżeli odwołał spotkanie.- pomyślała i nacisnęła przycisk ‘odblokuj’

„Już idę. Czekaj na mnie.”

- O proszę, na królewicza trzeba czekać.- powiedziała sama do siebie
Po 5 minutach w oddali pojawiła się postać Kuby.
- Cześć- powiedział, gdy był na tyle blisko, by Lena go usłyszała
- Siema.- odpowiedziała i wskazała ruchem ręki, by usiadł obok niej
- To w jakim celu jest to spotkanie?- zapytał Kuba
- Żartujesz sobie? Jeszcze się pytasz w jakim celu? Nie odzywasz się, nie dajesz jakichkolwiek oznak życia. Udajesz, że mnie nie znasz, wożąc się po szkole z jakimiś typiarami. Co się z tobą dzieje?- wypowiedziała na jednym tchu dziewczyna, dopiero po chwili orientując się, że wszyscy co przechodzili musieli to słyszeć
- Nic. Zupełnie nic.- dodał
- Aha, czyli to jest twoja odpowiedź? Nie masz nawet odwagi spojrzeć mi w twarz.- powiedziała wściekła i wstała próbując odejść
- Stój.- słowa Kuby brzmiały jak oschłe polecenie
- Nie będziesz mi rozkazywał.- dodała ruszając przed siebie
- Proszę, zostań…- ton głosu chłopaka złagodniał, stał się proszący, więc Lena zatrzymała się i odwróciła w jego stronę
- Powiesz mi o co chodzi?- zapytała
- Nie rozumiesz? Jesteś taka głupia czy tylko udajesz?- tym razem to chłopak podniósł głos
- Słucham? Może masz mnie zamiar obrażać, ale ja nie mam zamiaru tego słuchać.
- Jestem ci potrzebny tylko w chwilach, kiedy cierpisz. Dzwonisz tylko wtedy, gdy potrzebujesz pocieszenia. Gdy masz problem, pojawiam się ja. Gdy problem znika, masz mnie w dupie. Nie mam zamiaru być na każde twoje zawołanie, skinienie palca. To nie jest tak, że ty robisz „pstryk” a ja niczym kundel z wywieszonym językiem biegnę do ciebie.- wykrzyczał, pierwszy raz spoglądając w jej oczy
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.- wyszeptała
- Ty mnie traktowałaś jako przyjaciela. Nic więcej, tylko przyjaciel. A ja? Nigdy nie zgadzałem się na układ kolega-koleżanka. Rozumiesz? Przestało mi to wystarczać. Robiłem wszystko, byś popatrzyła na mnie jak na chłopaka. Twojego chłopaka.
- Ale.. ale..- głos Leny odmawiał jej posłuszeństwa.
- Ale co? Dawałaś mi nadzieję odkąd ten twój Pawełek ciebie olał. Ale przecież takie jak ty uwielbiają bawić się takimi jak ja. Prosty chłopak, bez rodziców, łatwowierny. Idealna partia na pocieszyciela, a jak się skończyły problemy to mogę spadać co nie?- silne uderzenie w twarz przerwało monolog wypadających z jego ust słów. Oprócz kropli deszczu poczuł na swoim policzku dłoń Leny.
- Nigdy nie chciałam się tobą zabawić.- dodała
- A jednak.- powiedział chłopak dotykając twarzy
- Masz racje, leć do tych dziewczyn. One dadzą ci na pewno więcej ciepła i zrozumienia. Nie potrzebuję ciebie słyszysz? Nie potrzebuję! – wykrzyczała mu w twarz, chociaż po chwili żałowała wypowiedzianych słów

Chłopak spojrzał na nią, a w jego źrenicach dało się zobaczyć tańczące krople łez. Zacisnął pięści, zmrużył oczy tym samym odwracając się na pięcie. Ruszył, a Lena zbyt sparaliżowana całą sytuacją nie było w stanie go zatrzymać. Ręce nie dały rady chwycić jego ramion, a głos był zbyt cichy, by mógł go usłyszeć. Tylko myśli krzyczały głośno. Potok myśli niczym rwąca rzeka przepływał przez głowę Leny. Nie chciała żeby wypadające z jej ust słowa zraniły chłopaka. To było nieprawdą. Potrzebowała go. Potrzebowała, bo tylko on i Kinga byli w stanie ją zrozumieć. Poczuła tą samą bezsilność, którą czuła, gdy traciła Pawła. Ten sam ból rozrywający pierś i te samo bolesne tętnienie skroni. Wyżerające łzy spływały po policzkach sprawiając nieprzerwany ból. Minęło 10 minut zanim zdołała ruszyć w kierunku swego domu. Silne grzmoty i przerażające błyskawice idealnie opisywały stan emocjonalny Leny. Toczyły walkę, tak jak ona toczyła wojnę myśli, czy zadzwonić i przeprosić, czy pozostawić sytuację taką, jaką jest. Nie była w stanie niczego zmienić. Straciła kolejną ważną osobę w jej życiu. Czuła, że powoli traci siebie…

2 komentarze: