Koszmarna noc. Nie pierwsza i nie
ostatnia taka. Przez te kilka godzin Lena nie zmrużyła oka. Myślała o Pawle.
Tęskniła za chłopakiem zanim odłożyła słuchawkę telefonu. I mimo tego, że było
około godziny 1 to ona zasnęła o 3:30. Od kilku dni sen był dla niej jedynym wybawieniem.
Podczas niego nie czuła tęsknoty, żalu czy smutku. Nie czuła nic. Była niczym. Dryfowała
w krainie Morfeusza i nie pamiętała nic
z tych podróży. Jednak nawet te ucieczki od rzeczywistości przestawały działać.
Noc zaczęła jej służyć do rozmyślań. O przyszłości, o tym czy jest w stanie
walczyć. Jeżeli już jakimś cudem udało jej się zasnąć na kilkadziesiąt minut to
nawet wtedy główną rolę w jej wyobraźni grał Paweł. Obsesja? Paranoja? Możliwe.
Nikt nie jest w stanie wyjaśnić objawów
miłości. Bo miłość jest jak choroba. Śmiertelna choroba. Przychodzi
niespodziewanie i nie mamy na nią wpływu. Różne są tylko objawy i sposób jej
postępowania. I chociaż niektórzy twierdzą, że można umrzeć z miłości, to tak
naprawdę umieramy tylko wtedy, gdy jej nie ma…
Godzina 6:40. Słychać alarm
oznaczający porę wstania.
- Ciesz się, że jesteś moim
telefonem, inaczej już byś zginął. – powiedziała Lena wyłączając wibrujący
telefon. – Witaj kolejny beznadziejny dniu. – dodała i ruszyła w kierunku
łazienki.
Umyła się, założyła ciemne jeansy
białą bokserkę i czerwoną bejsbolówkę. Włosy związała w niezdarnego koka, a
rzęsy pociągnęła tuszem. Chwyciła torbę i zeszła po cichu na dół, uważając, by
nie obudzić mamy. Ta jednak nie spała i już robiła w kuchni drugie śniadanie
dla córki.
- Cześć kochanie – powiedziała,
gdy w progu kuchni pojawiła się Lena.
- Cześć mamuś, jak podróż? –
zapytała
- Bardzo dobrze, spotkanie było
monotonne, jak wszystkie związane z nauczaniem i dokształcaniem nas. Nie wiem
czemu zdecydowałam się na bycie psychologiem.
- Bo kochasz pomagać innym.–
dodała córka
- Tak, masz rację, to ten powód –
powiedziała mama Leny i obdarzyła córkę uśmiechem – Co chcesz na śniadanie?
Mogą być płatki?
- Tak, mamo, wszystko mi jedno.
Mama podała córce miskę, a sama
poszła do salonu. Lena zastanawiała się czy powiedzieć o tym co czuje swojej
mamie. Skoro jest psychologiem powinna zrozumieć ją jak nikt inny. Jednak w
głębi serca czuła, że ona tego nie zaakceptuje. Bała się. Ale jeszcze bardziej
bała się tego, że przestanie się bać. Dziwne? Nie zupełnie. Bała się, że w
momencie kiedy uczucie strachu zniknie to zniknie również Paweł. Bo to w tym
tkwi cały sens. Dlatego wolała bać się powiedzieć mamie niż nie bać się wcale.
Chociaż sama nie wiedziała, jak ona zareaguje. Może byłaby w stanie jej pomóc?
- Mamo jest już 7:30 wychodzę,
kocham cię, pa! – krzyknęła zakładając czapkę na głowę
- Miłej nauki skarbie. –
usłyszała, gdy zamykała duże drewniane drzwi.
Włożyła słuchawki w uszy i ruszyła
na przystanek. Gdy dotarła przywitała się z grupką znajomych, lecz usiadła
sama, czekając na autobus. Do szkoły mogła również dostać się tramwajem, jednak
wolała ten środek transportu, gdyż zawoził ją pod samą bramę szkolną.
Lekcje ciągnęły się Lenie w
nieskończoność. Matematyka, fizyka, angielski, chemia, geografia, historia.
Mimo, że był to piątek to najbardziej nienawidziła go właśnie z powodu planu
zajęć. Po skończonych lekcjach Lena poszła
z Kingą na małe zakupy, a potem udały się do swoich domów. Dziewczyna zjadła obiad, posprzątała i
obejrzała fragment jakiegoś serialu. Poszła na górę włączyła muzykę KLIK i dała się porwać rytmowi. Wygłupiała się śmiejąc się sama z siebie. Może to
był sposób na tą sytuację. Dystans ratował już nie jednego z opresji. Czuła się
jak małe dziecko, które było szczęśliwsze z każdą chwilą. Bo co jest gorsze od
braku możliwości bycia z ukochaną osobą? Brak takiej osoby. A ona miała te
ogromne szczęście, że komuś jest w stanie zaufać. I czuła, że chociaż będzie ciężko to da radę.
W tym całym zaplątaniu zapomniała o tym, co dzisiaj musi zrobić. Mianowicie to
właśnie dzisiaj Weronika opuszcza szpital, a Lena obiecała, że będzie przy tym
jak zaczynają razem z Filipem od nowa ich wspólny związek. Pobiegła szybko do
garderoby, by wziąć czyste ubrania. Przebrała się, chwyciła do torby kilka
najpotrzebniejszych rzeczy, założyła kurtkę i wybiegła z domu. Gdy dotarła do
szpitala od razu skierowała się w stronę Sali numer 8. Zapukała, po czym
usłyszała ‘Proszę’ więc otworzyła drzwi. Ten widok wprawiał w zachwyt. Weronika
nie wyglądała już jakby miała za chwilę umrzeć. Była uśmiechnięta od ucha do
ucha. Może dlatego, że znajdowała się w objęciach Filipa, który nie odstępował
jej na krok.
- Jednak przyszłaś, myślałem, że
zapomnisz. – odezwał się Filip
- Miałam pewne problemy ale ja nie
przegapiłabym tego wspaniałego widoku. Szczęścia zakochańce – odpowiedziała
Lena z uśmiechem
- Nie wiem czy mam dziękować czy
nie. Ale w każdym razie już teraz tego nie zepsuje, obiecuje. – powiedział
Filip całując czule Weronikę
- O niee, oszczędźcie mi tego
widoku, błagam was – powiedziała śmiejąc się
- Hahahah, pewnie już niedługo
sama będziesz to przeżywała, o ile już tego nie przeżywasz – powiedziała
Weronika z podejrzliwym spojrzeniem
- Co masz na myśli? – zapytała
Lena
- Miłość, mała, Miłość –
powiedziała i spojrzała Filipowi głęboko w oczy, tak czule, że nawet Lena
wyczuwała w powietrzu miłość.
Wyobraziła sobie siebie. Siebie i
Pawła. I wiedziała już, że dla takiej chwil warto żyć. Dla chwil, gdy on będzie
ją obejmował, a ona wtuli się w jego ramiona i poczuje to bezpieczeństwo, na
które tak długo czekała. To wcale nie kilometry dzielą ludzi. One tworzą tylko
wewnętrzną blokadę, która zamyka w pewnym momencie granicę pomiędzy naszymi
marzeniami, a realnością. Jednak jeśli ją pokonamy, to nic nie stanie na
przeszkodzie, by miłość pokonała realność. A przecież każdy o to walczy. O tą
swobodę i oderwanie się od szarej rzeczywistości. Kochamy najmocniej te osoby,
o których myślimy przed snem. A o co walczymy? Odpowiedź jest prosta, chociaż
jej definicja dla każdego różna. O szczęście…
“Przez wszystkie te
tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile
jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwie trwają w
najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest albo jej nie ma.”
— Stephenie Meyer
— Stephenie Meyer
genialne.
OdpowiedzUsuńtrzymaj tak dalej!!
OdpowiedzUsuńCudne ;* Kocham Cię <3!
OdpowiedzUsuńnajlepszy *o*
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny!! :*
świeeetne <3
OdpowiedzUsuńMoniczka :*
Świetny, czekam na następny ! ; * Kindża ; *
OdpowiedzUsuńaaa, Kocham Cię <3
Genialnie!!! Kocham Cię :** /Picasso ;D
OdpowiedzUsuń