poniedziałek, 4 lutego 2013

ROZDZIAŁ 10



Pozostała część dnia minęła Lenie dość monotonnie. Kiedy wskazówki zegara wskazywały 16:15 dziewczyna uświadomiła sobie, że to odpowiedni moment, by coś zjeść i zadzwonić do Kingi. Nie chciała czekać na pizzę więc otworzyła lodówkę, by zrobić sobie kanapkę. Gdy zjadła, sięgnęła po telefon i wybrała numer swojej przyjaciółki.
- Siema dupo, co ty odwalasz? Martwiłam się czemu znowu cię nie ma, muszę ściemniać przed wychowawcą bo wielmożnej Lenie dupy ruszyć się nie chce i przyjść do szkoły. – usłyszała po trzech sygnałach.
- Taaa, też miło ciebie słyszeć. – odburknęła
- Dobra, a teraz gadaj czemu cię nie było? – zapytała Kinga
- Możesz do mnie przyjść? Mamy nie będzie już do końca tego dnia w domu, weź zeszyty i trochę dobrego humoru. Obejrzymy jakiś  miłosny filmik, dobrze?
- Widzę, że coś się męczy.. Będę ze 30 minut. Kocham cię, pa.
- Ja też.. – nie zdążyła dokończyć, bo już usłyszała piskliwy sygnał.
‘Kogo ja kocham’ – pomyślała i odłożyła telefon.
30 minut minęło jej bardzo szybko. Nawet nie zdążyła ułożyć w głowie odpowiedniej ‘przemowy’ jaką udzieli przyjaciółce o Pawle i o tym, co do niego czuje.
Usłyszała  alarm do drzwi. Gdy je otworzyła rzuciła się na nią zielonooka blondynka.
- Siema debilu – powiedziała Lena
- Jak zaraz nie powiesz mi co się z tobą dzieje to obiecuje, że zrobię ci krzywdę.
- To są groźby karalne.. – powiedziała ściszonym głosem Lena.
- LENA! – krzyknęła jej przyjaciółka
- Chodź.. muszę ci opowiedzieć o wielu rzeczach. Ale na początek może chcesz się czegoś napić?
- Nie, dziękuję.
Lena wraz z Kingą udały się na górę do jej pokoju. Kinga widziała w oczach Leny strach. Strach, który paraliżował ją od stóp po same końcówki włosów.
- Co jest? Wiesz, że mi możesz zaufać. – powiedziała Kinga obejmując Lenę.
- Boo.. boo.. – zaczęła się jąkać, a łzy wypełniły jej oczy – chyba się zakochałam.
- Paweł.. – wyszeptała Kinga
- Tak.. ja tego nie chciałam, wiesz. Broniłam się. Ale ile można bronić się przed tym uczuciem? Kiedy mnie pocałował.. Nie miałam już siły walczyć.
- On mieszka setki kilometrów od ciebie. Jest tylko facetem, a wiesz jacy oni są.. Nie chcę go oceniać, ale nie chcę żebyś przez niego cierpiała.
W tym momencie Lena zrozumiała jak może być ciężko. Nie kochać Pawła, a zwyczajnie mu zaufać. Zaufać komuś, kogo nie będzie widziało się dniami, tygodniami, a może nawet miesiącami. Komuś, kto będzie tak daleko i kontrolowanie go będzie niemożliwe. Ale skoro  się kogoś kocha to czy kontrola jest potrzebna?
- To powiedz mi, co ja mam robić? Mam nie odzywać się do niego? Urwać ten kontakt? – krzyczała, ale w jej głosie słychać było tylko bezradność.
- Nie.. może warto spróbować? Zawalczyć? Przecież nie wiesz jak będzie.
Dziewczyny rozmawiały jeszcze kilka godzin. Potem oglądały po raz setny film ‘Trzy metry nad niebem’, a mimo tego dalej płakały jak małe dzieci. Gdy jednak zegar wskazywał godzinę 20:30 Kinga oznajmiła, że musi wracać do domu. Nie chciała tłuc się autobusami więc zadzwoniła po mamę. Ta pojawiła się po 10 minutach. Po wyjściu Kingi Lena dalej nie mogła pozbierać swoich myśli. Myślała, że przyjaciółka jej doradzi. Wskaże wybór. Jednak rozmowa z Kingą dodała jej tylko wątpliwości, których wcześniej nie miała. Zrobiła sobie gorące kakao i wyszła na balkon. Usiadła na fotelu i okryła się kocem. Patrząc w gwiazdy zastanawiała się, co ma robić. Podobało jej się ich nierównomierne położenie. Chaos, zupełnie jak w jej życiu. Próbowała swoje myśli  skierować na inny temat niż Paweł. Na marne. Jej umysł już dawno odmówił jej posłuszeństwa. Właściwie odmawia od momentu, kiedy to w sklepie z ciuszkami poznała Pawła. Mroźne powietrze uderzyło ją w twarz, ale nie zmusiło jej do wejścia do domu, zrobiło to wystygnięte już kakao. Zamykając za sobą balkonowe drzwi usłyszała  piosenkę, która sygnalizowała połączenie. Pobiegła szybko do swojego pokoju  pełna nadziei, że dzwoni Paweł. Jednak musiała przełknąć gorycz rozczarowania.
- Tak mamo? – powiedziała, gdy nacisnęła zieloną słuchawkę. – Dobrze, nie bój się, poradzę sobie. Uważaj na siebie i dobranoc. – dodała
Mama Leny  oznajmiła, że nie wróci na noc, bo spotkanie się przedłużyło, więc aby nie jechać nocą przenocuje w hotelu. Lena zeszła na dół, zjadła kolację po czym pozmywała po sobie naczynia i z powrotem udała się na górę. Tym razem na sygnał dzwoniącego telefonu nie rzuciła się z takim optymizmem jak poprzednio. Jednak to teraz dzwoniła ta osoba, której Lena pragnęła usłyszeć głos.
- Cześć Młoda – odezwał się głos przepełniony radością
- Hej Stary – dodała i na jej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech
-  Stęskniłem się, wiesz?- dodał
Te słowa uświadomiły Lenie, że musi walczyć. Nie bez powodu trafiła na niego. Ktoś lub coś musiało tego chcieć. Przeznaczenie? Ślepy los? Każdy może nazywać to inaczej, jednak ona w głębi serca czuła, że warto posłuchać się głosu serca. A ono krzyczało z całych sił, że nie może się poddać. Bo rezygnacja z pragnień i marzeń jest jak stopniowe popełnianie samobójstwa, jak odbieranie sobie nadziei na lepsze, nowe jutro..



Boimy się. Życia, miłości, utraty bliskiej osoby. Strach paraliżuje nas i powoduje, że w pewnym momencie nie mamy nic prócz niego. Staje się naszym towarzyszem, doradcą. Sprawia, że to on decyduje o naszych wyborach, nie my. Zamyka nam drogę do szczęśliwego życia.

8 komentarzy:

  1. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNIE CUDONE BOSKO KCCC <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz Koocie Damy Radę, ale Razem <3!

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTE, MAAAAAASZ TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKI TALENT <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega, po prostu brak słów <3 Kocham Cię . ; * Kindża !

    OdpowiedzUsuń
  6. DAWAJ NASTĘPNY...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana- ten rozdział jest suuuper ;* /Picasso :p

    OdpowiedzUsuń