czwartek, 17 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 5



Harmonijną monotonię panującą na korytarzu przerwało nagłe zamieszanie pod salą numer 8. Lekarze i pielęgniarki  wbiegali do niej ze sprzętem medycznym. Filipa i Leny już tam nie było…
Kilka minut wcześniej:
Lena po wyjściu z Sali nie zauważyła chłopaka na korytarzu. ‘Co za tchórz’ – pomyślała i skierowała swoje kroki ku głównemu wyjściu. Gdy zeszła ze schodów prowadzący do budynku zobaczyła Filipa siedzącego samotnie na jednej z ławek.  Zaciągał się dymem papierosowym, nie radził sobie z emocjami. .
- Tutaj jesteś. Dziękuję, że na mnie poczekałeś.
- Przepraszam..
- Nie ma sprawy, umieram z głodu, idziemy coś zjeść? – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się, po raz pierwszy szczerze. – Poza tym, w moim towarzystwie nie możesz palić, więc wywal to świństwo
- Pierwszy raz palę.. ale masz racje, już się robi kierowniczko – uśmiechnął się chłopak wyrzucając papierosa do kosza
Weszli do pierwszej lepszej kawiarni. Wybór nie był zbyt duży, gorąca herbata i jakieś ciasteczko na zaspokojenie głodu.
- Myślisz, że przeczyta ten list? – zapytał w pewnej chwili chłopak
- Nie wyglądała na szczęśliwą. Ale nie ma nic do stracenia, więc sądzę, że przeczyta, Musisz być silny, dla niej i dla siebie.
Gdy wyszli z kawiarni było około godziny 17. Chłopak odprowadził dziewczynę pod jej dom, po czym sam udał się w kierunku swojego. Gdy Lena weszła do domu od progu czekała na nią zdenerwowana mama. Nie była zadowolona, że jej córka nie uprzedziła o której wróci. Lena jednak wyjaśniła sytuację określając ją ‘pomagałam koledze’.  Poszła do siebie na górę, by móc pobyć sama ze sobą..


W tym samym czasie Filip, który od kilku minut był już w domu, gdy otrzymał telefon. Dzwoniła mama Weroniki, w jej głosie dało usłyszeć się bezradność .
- Filip.. ona.. ona jest w bardzo poważnym stanie. Lekarze musieli ją reanimować. Udało im się przywrócić akcję serca, jednak to najbliższa doba zadecyduje o tym, czy ona przeżyje. W ręku trzymała list. List od Ciebie. Chyba powinieneś przy niej teraz być. Uważam, że ona by tego chciała, mimo wszystko. – kobieta z trudem powstrzymywała się od płaczu.
- Będę za 30 minut. – rzucił chłopak nie czekając na odpowiedź.
Po skończonej rozmowie Filip powiedział mamie, że musi iść do Weroniki. Ona rozumiała, zaproponowała mu nawet, że go podwiezie. Chłopak wziął szybki prysznic, ubrał się, zabrał ze sobą kilka drobnych przydatnych mu rzeczy i razem z mamą pojechał do szpitala. Chaos panujący w jego głowie był nie do opisania. Nie wiedział czego ma się spodziewać. Bał się, że jest już za późno.
- Mam na ciebie poczekać? – zapytała mama chłopaka
- Nie, nie wiem ile tutaj pozwolą mi zostać. Zadzwonię, jeżeli będę potrzebował pomocy, dobrze?
- Oczywiście – powiedziała jego mama i pocałowała go w czoło – Dacie radę.
Te słowa sprawiły, że po raz pierwszy uwierzył w to, że mają szansę. ONI. Nie on, ona. Uświadomił sobie, że tylko z nią może być tak naprawdę szczęśliwy. Jeżeli mu nie wybaczy, pogodzi się z tym, bo za bardzo ją kocha, by starać się zatrzymać ją na siłę.
Gdy wszedł do szpitala zobaczył na samym końcu opustoszałego korytarza ciemną postać kobiety. Wiedział, że jest to mama Weroniki. Niepewnym krokiem zbliżył się ku niej.
- Dzień dobry Pani. Przyjechałem tak szybko, jak tylko mogłem – powiedział chłopak siadając obok niej
- Dziękuję ci, że jesteś. – powiedziała starsza pani.- Weronika oprócz mnie i ciebie nie ma nikogo. Musicie być razem, nie wyobrażam sobie lepszego zięcia. – posłała mu wymuszony uśmiech.
- To wszystko nie jest takie łatwe..
- Wiem, przerwała mu kobieta. Życie nie jest łatwe. Ale ona jest wszystkim, co mam. Jest jedyną mi bliską osobą.. Nie chcę jej stracić. – mówiąc to kobieta z trudem powstrzymywała się od łez
- Czy mogę ją zobaczyć? – zapytał Filip
- Tak, ale nie męcz jej za długo. Jest bardzo słaba. Powinna odpoczywać..
- Dobrze, chcę tylko na nią popatrzeć.
Chłopak wstał i wszedł do Sali. Na dźwięk zamykanych drzwi dziewczyna otworzyła oczy. Wskazała wzrokiem, żeby usiadł na krześle. Filip nie wiedział, jak ma się w takiej sytuacji zachować. Był w niej przecież po raz pierwszy.. Usiadł, po czym chwycił jej dłoń, by znów móc na chwilę poczuć jej ciepło. Oczy dziewczyny były zbyt zmęczone, by wyrażały jakiekolwiek uczucia. Jednak chłopak, mimo maski tlenowej i mnóstwa rureczek, które oplatały Weronikę dostrzegł delikatny uśmiech. Podniósł jej dłoń do góry i przysunął do swojego policzka.  Ten niewielki gest sprawił, że nadzieja znów zagościła w jego sercu. Pocałował ją w policzek i nieśmiałym głosem wyszeptał słowa, które dały dziewczynie odczuć, że jest najważniejsza. Przecież szeptem się nie kłamie, a słowa ‘kocham Cię’ mają podwójną wartość. Wiedział teraz tylko jedno, że ona MUSI z tego wyjść. On przecież nie będzie istniał bez niej. Całą noc spędził przy szpitalnym łóżku, obserwując dziewczynę, która po raz kolejny przywróciła mu sens życia…
Następny dzień:
Była godzina 7. Chłopaka obudziła krzątanina pielęgniarek na korytarzu.
- Całą noc tu spędziłeś. Jej mama musiała długo o to prosić, bo dobrze wiesz, że ci nie wolno. – powiedziała młoda pielęgniarka sprawdzając parametry życiowe Weroniki.
- Dziękuję – odpowiedział zaspanym głosem Filip
- Zaraz przyjdzie lekarz, by ją zbadać. Zmykaj do domu, przyjedziesz później. – powiedziała kobieta
- Alee.. – zaczął się jąkać chłopak – wszystko z nią w porządku?
- Tak, z dnia na dzień będzie coraz silniejsza. Tylko potrzebuje twojego wsparcia.
- Na pewno je otrzyma. To uciekam, wrócę za jakąś godzinkę..
Gdy chłopak wyszedł ze szpitala wykonał telefon do Leny. Oznajmił jej, co się stało Weronice, jednocześnie uspakajając, że jest już lepiej. Mimo tego, że całą noc spędził skulony przy łóżku szpitalnym, miał w sobie niesamowicie dużo energii. Jego życie znowu było przepełnione miłością i nadzieją, że jednak wszystko dobrze się ułoży. Idąc chodnikiem jego ciało samo podskakiwało ze szczęścia. Ich miłość jest silna, przezwycięży chwilowe momenty słabości. Wiedział, że nie będzie łatwo, gdyż to, że mu dziewczyna w pewnym sensie wybaczyła, nie oznacza, że o tym zapomni. Takich rzeczy się nie zapomina. Ale kochać to znaczy być w każdej chwili. Radości, chorobie, nieszczęściu. ZAWSZE BLISKO…

10 komentarzy:

  1. genialne!! szkoda, że takie krótkie ;//

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ale kochać to znaczy być w każdej chwili. Radości, chorobie, nieszczęściu. ZAWSZE BLISKO…" szkoda ze tak myslacych chłopców jest niewiele :((
    rodział fajny, troszkę krótki, ale dalej świetny :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwierz mi, SĄ :) przepraszam, że krótki, ale mam mało czasu :c
      i DZIĘKUUUJĘ :*

      Usuń
  3. Jezuu, ryczę. Piękny rozdział, ale krótki. Wielbię Cię i Twój blog <3 Kocham Cię siostro ; *
    Kindża ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAAAjebisty bejb :**** . Boże to jest cudowne , romantyczne .. brak słów. Kocham <3/ Zuzia <33

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże dawno nie czytałam takiego pięknego i wzruszającego opowiadania, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, jestem Twoją fanką. Powinnaś wydać książkę kochana masz dar nie zmarnuj tego, powinnaś porozmawiać z doktorem to razem wydalibyście przepiękną książkę <3 Kochamy Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  6. czekamy na 6 rozdział . :P

    OdpowiedzUsuń