Wtorek. Drugi dzień tygodnia.
Jeszcze tylko dwa dni i piątek. Tylko tego pragnęła Lena. Wstała o 7 i w
pośpiechu ubrała się do szkoły, zabrała torbę z książkami, pomalowała rzęsy wzięła łyk herbaty i pobiegła na przystanek. Lekcje minęły jej
szybko. Powód był bardzo prosty. Myślała tylko o Pawle. O jego uśmiechu i aroganckim
spojrzeniu. O jego pewności siebie. 14:25 – koniec lekcji. Ostatni dzwonek i
upragnione wyjście ze szkoły. Krótka rozmowa z Kingą buziak na pożegnanie i
Lena swoje kroki skierowała ku małej kawiarence w pobliżu szkoły. Już z daleka
widziała go przy jednym ze stolików. Włożył tą koszulę, którą ona mu
poprzedniego dnia wybrała. Miała rację. Wyglądał w niej zjawiskowo. Machnął jej
ręką jak tylko ją ujrzał. Ona obdarzyła go jednym ze swoich uśmiechów i weszła
do środka.
- Cześć – powiedziała siadając
przy stoliku
- Hej – odpowiedział chłopak
pomagając jej zdjąć kurtkę
- Uuu, mamy prawdziwego dżentelmena,
takich jest mało, o ile jeszcze gdziekolwiek są – uśmiechnęła się dziewczyna
- Mam czuć się wyjątkowy? –
zapytał chłopak
- A jesteś?
- Zależy jak dla kogo. Każdy ma
taką osobę, dla której jest najważniejszy i najbardziej wyjątkowy na świecie. – powiedział i uśmiechnął się pod nosem
- Mam rozumieć, że masz taką
osobę? – zapytała Lena
- Nie.. – chłopak nagle posmutniał
– już nie mam.
- Przepraszam
- Nie masz za co, to nie było to,
nie żałuję i nie jest mi przykro – powiedział patrząc jej prosto w oczy – a ty
masz chłopaka?
- Szlachecki singiel, milordzie. –
powiedziała i zaśmiała się
- To już coś nas łączy. Kolekcjonujesz coś? – zapytał
- Tylko zajebiste wspomnienia. –
uśmiechnęła się Lena
- To już dwie rzeczy nas łączą.
- Możemy poszukać ich więcej. –
dodała dziewczyna
- Z przyjemnością.
Rozmawiali dwie godziny o tym co
ich łączy. Z każdą minutą, każdą sekundą Paweł podobał się Lenie coraz
bardziej. Fascynował i inspirował ją. Miał w sobie ‘to coś’ co tak bardzo
przyciągało ją do niego. Sprawiał, że mijające godziny trwały jak kilka minut.
To było coś wspaniałego. Ale Lena nie mogła się zakochać. Nie potrzebowała
takiego cierpienia. Miłość? Najpiękniejsze uczucie, ale jak już przychodzi to
toniemy w łzach. Lena ze wszystkich sił chciała tego uniknąć. Paweł mieszka
kilkaset kilometrów dalej, taki związek nie ma szans. Jednak nie potrafiła przestać w to brnąć. Do
Leny zadzwoniła mama, oznajmiając, że dobrze by było, gdyby już wróciła do
domu. Paweł odprowadził więc ją po czym pożegnał pocałunkiem w policzek. Dziewczyna
czuła zapach jego perfum w jej nozdrzach. Była jak otumaniona. Uśmiechała się
sama do siebie i z taką euforią weszła do domu.
Nie wiedziała co się z nią dzieje, ale wszystkie myśli biegły do niego.
Nie potrafiła się na niczym skupić. Gdy w końcu zajęła się lekcjami usłyszała
telefon. Na ekranie wyświetliło się jego imię.
- Słucham? – powiedziała niepewnym
głosem dziewczyna
- Chciałem tylko podziękować za
spotkanie. Naprawdę świetnie się bawiłem w twoim towarzystwie. Powtórzymy to?
Proponuję kino. Przyjdę jutro do ciebie pod szkołę, oczywiście, jeżeli twoja
mama się zgodzi i jeżeli ty chcesz. – powiedział Paweł
- Z przyjemnością – powiedziała niby
obojętnie dziewczyna, lecz tak naprawdę jej ciało nie mogło opanować się z
radości
- To do zobaczenia jutro
ślicznotko – powiedział chłopak i rozłączył się
W jej głowie krzyczały najgłośniej
dwie myśli. „Powiedział ŚLICZNOTKO? Czyli mu się podobam? Tak podobam mu się!”
i druga „ Jutro znów się z nim spotkam”. Nie dawały jej spokoju. Cieszyła się,
po raz pierwszy od kilku miesięcy. Szczery uśmiech nie schodził z jej buzi…
Tymczasem Filip spędzał czas przy
boku Weroniki. Dziewczyna czuła się lepiej, dalej wyglądała jak biedna, mała
dziewczynka przykuta do szpitalnego łóżka. Ale jej oczy zaczęły błyszczeć
dawnym blaskiem. O czym rozmawiali? A o czym mogła rozmawiać para, która dała
sobie jeszcze jedną szansę? Rozmawiali o sobie. O wspólnie spędzonych chwilach
i o tym, co jeszcze ich czeka. Filip był
bardzo ostrożny. Za każdym razem pytał nawet o to, czy może ją pocałować. Nie
chciał jej stracić. Nie chciał ponownie jej skrzywdzić. Była dla niego
wszystkim, cała reszta się nie liczyła. To ona sprawiała, że jego serce biło
dużo szybciej niż powinno. Stworzyli konkretny plan działania i bez względu na
to czy byli na niego gotowi, czy nie, postanowili wprowadzić go w życie.
Postanowili być razem, pomimo tego co między nimi zaszło. Pomimo cierpienia i
piekła przez które oboje przeszli. Filip czuł, że z każdym większym krokiem
może znów ją zranić. Sprawić, że jej oczy zaszklą się łzami, a to była dla
niego największa porażka. Taka jest miłość. Musi być źle, żeby wszystko wróciło
do normy. Żebyśmy mogli uświadomić sobie, co tracimy przez nasze błędy. Mamy
cierpieć, płakać z bezsilności, żeby potem każdego dnia kochać na nowo, coraz
mocniej. Nie ma idealnych związków. Bez kłótni, bez przeszkód. Idealne związki
nie istnieją z jednej prostej przyczyny. Nie ma idealnych ludzi. Ale istnieją
ludzie, którzy sprawiają, że dla nas wszystkie ideały przestają się liczyć i
nawet małe grzechy popełniamy z uśmiechem na ustach…
no i się wzruszyłam :D Zajebiiiiste <3 Masz dzieciaku talent, nie zmarnuj go gnoju ! ; * KC. Kindża ; *
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi się podoba. ;) kiedy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńprzykro mi, nie mam pojęcia ;x
OdpowiedzUsuńszkoda ze krótki ;/// ale zajebistyy!
OdpowiedzUsuń"Ale istnieją ludzie, którzy sprawiają, że dla nas wszystkie ideały przestają się liczyć i nawet małe grzechy popełniamy z uśmiechem na ustach… " Koocham ten tekst "malutka" hahhahah Kocham Cię - wierna czytelniczka i fanka / Zuzia <3
OdpowiedzUsuńto jest genialne! *-* ! <33
OdpowiedzUsuńpisz dalej no !!!
OdpowiedzUsuń