wtorek, 22 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 8



Lekcje minęły Lenie bardzo szybko. Może dlatego, że w jej głowie było od samego początku spotkanie z Pawłem. Ile go znała? Dwa dni? A mimo tego czuła, jak z każdą chwilą staje się jej bliższy, jak każda sekunda przybliża ją do niego.  Gdy wyszła z budynku szkolnego pierwsze co rzuciło się w jej oczy to postać młodego chłopaka. Tak to Paweł. Ciemne jeansy, koszula, płaszcz i  artystyczny nieład na głowie. To wszystko sprawiało wrażenie , że chłopak wyglądał niczym model z okładek czasopism.
- Hej młoda – rzucił gdy zbliżała się w jego kierunku dziewczyna
- Siema staruszku – odpowiedziała mu z uśmiechem
- To jak, idziemy? – zapytał
- Właściwie to gdzie?
- Hmm.. w planach jest kino, romantyczny obiadek w KFC i spacer po parku, odpowiada damie to? – powiedział z szyderczym uśmiechem
- Jak najbardziej, proszę pana, spodziewałam się księcia na białym koniu, ale możemy pojechać tramwajem – powiedziała śmiejąc się
- Księcia też tutaj nie ma. Jestem tylko ja.
- Aż ty.. – dodała czerwieniąc się
- Chodź, chodź – przerwał jej
Całą podróż rozmawiali o wszystkim i o niczym. Lenie z każdą chwilą Paweł przypominał wymarzony ideał. Zabawny, szczery, wydawało się, że nie potrafiłby skłamać. Ale przecież go nie znała, nie wiedziała o nim nic. Wiek i imię to zdecydowanie za mało, by móc stwierdzić jaki on był.  Miał w sobie jednak coś, co sprawiało, że mu ufała i nie bała się go w żadnym, nawet najmniejszym stopniu. Pytanie tylko, czy przypadkiem się nie myliła co do jego osoby. . Po dotarciu na miejsce  kupili bilet i ruszyli w stronę wyznaczonej Sali.  ‘Bejbi blues’ był ich celem. Jednak przez całe 98 minut projekcji filmu Lena ani razu nie spojrzała na ogromny ekran. Paweł też nie. Oboje wpatrywali się sobie w oczy, szepcząc  i śmiejąc się, przy czym skupiali na sobie wzrok tych, którzy chcieli coś obejrzeć. Jednak dla nich nie liczyło się nic, poza faktem, że jest im w swoim towarzystwie świetnie.  Po filmie był obiecany romantyczny obiadek w KFC, a potem spacer po parku.
- Kiedy wyjeżdżasz? – zapytała w pewnym momencie Lena, bojąc się usłyszeć odpowiedzi
-Dzisiaj wieczorem..– odpowiedział i wypowiadając te słowa głos mu się zmienił, sam to czuł, że każde kolejne słowo wypowiadane z jego ust boli coraz bardziej
- Czyli już się nie spotkamy.. Nigdy. – w tym momencie stoczyła się samotna łza, która jednak nawet w połowie nie odzwierciedlała smutku panującego w jej sercu
- Lena.. nie płacz. Istnieją sposoby kontaktowania się, a ja tu kiedyś wrócę. Tylko już dla ciebie. – uśmiechnął się do niej, spoglądając prosto w oczy
- Mam nadzieję, bo takiego fajnego ziomka już nie spotkam – odwdzięczyła się uśmiechem, ale wymuszonym, bo w głębi serca wiedziała, że czuje się przy Pawle inaczej.
-  Opowiedz mi coś o sobie – powiedział Paweł
- Hahah, mam na imię Lena, mieszkam sobie tutaj od 15 lat. W wieku 10 lat odszedł ode mnie i mamy tata. Tak, zostawił nas – w tym momencie głos jej zadrżał, ale kontynuowała dalej – wybrał inną. Teraz ma z nią dziecko, a kolejne niedługo się urodzi. Brakuje mi taty.. Bardzo. Nie mam brata, chłopaka. Poza moją mamą najbliższą dla mnie osobą jest Kinga.  Ale czasem brakuje mi takich męskich decyzji. Męskiego wsparcia. No i to chyba tyle w temacie mojego jakże ciekawego życia. – dodała i nagle posmutniała
Chłopak nie czekając ani chwili objął ją swoim ramieniem. Wiedział, że ona tylko tego potrzebuje. Była inna, delikatna. Nie udawała i nie kryła emocji, była sobą. Zwykłą nastolatką potrzebującą zrozumienia od bliskich jej osób. W jego życiu też zaszły pewne zmiany. Bo poznał dziewczynę, przy której czuł się równie dobrze jak przy kumplach, a może nawet lepiej.
Po chwili dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i ruszyła przed siebie nie mówiąc ani słowa. Chłopak podbiegł do niej i chwycił za ramię, a gdy się obróciła zobaczył  na jej twarzy rozmazany makijaż i drogi wyznaczane przez łzy.
- Co jest? – zapytał, próbując otrzeć słone krople kapiące z jej twarzy – no nie płacz
-  Przepraszam, nie znam cię, a opowiadam o swoim życiu i ryczę jak głupia, nie tak miało wyglądać to spotkanie.
- A jak? Jest idealnie..
Ujął jej twarz w swoje chłodne dłonie i pocałował. Czuł jej drżące wargi, jej strach i niepewność. Czuł, jak z każdą chwilą on zamienia strach w niepohamowaną żądzę miłości. Jak przegrywa broniąc się ostatkiem sił. Z każdą sekundą była coraz bardziej od niego zależna. Nie miała wyboru, a może nawet nie chciała go mieć. Poddała się jego urokowi. I czuła, jak przegrywa walkę sama ze sobą. Jak przegrywa walkę z MIŁOŚCIĄ…

6 komentarzy:

  1. to jest genialne.. jezus maria jak ty świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne genialne kocham to!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Cię!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kooocie kanapa naprawdę jaa ? hahah Kocham Cię i kontynuuj ten świetny blog <3!

    OdpowiedzUsuń